Gdy się obudziłam w pokoju było bardzo jasno, a
obok mnie nie było nikogo, tylko kartka.
' musiałem wyjść, mama dzwoniła. przepraszam. jak tylko się obudzisz napisz do mnie, przyjdę. Zayn. mam nadzieję, ze nie miałaś złych snów. "
' musiałem wyjść, mama dzwoniła. przepraszam. jak tylko się obudzisz napisz do mnie, przyjdę. Zayn. mam nadzieję, ze nie miałaś złych snów. "
Rozejrzałam
się po pokoju, ale nic się nie zmieniło. Dziwnie się tutaj czułam, nie
wiedziałam, co mógł oznaczać mój poprzedni sen. Zwlokłam się z łóżka, spojrzałam
w lustro, to co zobaczyłam przeraziło mnie, wyglądałam gorzej niż źle. Robiło
mi się nie dobrze na mój widok. Sięgnęłam z szafy czarne rurki, koszulkę w
biało niebieskie paski z guzikami, baleriny i łańcuszek z sową. Poszłam do
łazienki, aby doprowadzić się do porządku. Weszłam do środka i zobaczyłam jego,
mojego ojca. Nie wiedziałam co zrobić, stałam w bezruchu. Usłyszałam jego głos
' już mi nie uciekniesz ' jego oddech poczułam na swojej szyi, zachciało mi się
wymiotować, ten koszmar znowu się zaczyna. Zaczęłam krzyczeć, jednak nikt mnie
nie słyszał. Byłam sama, jak zawsze byłam sama. Uciekłam z łazienki, schowałam
się w szafie. Jednak do moich uszu nie docierały żadne dźwięki, bałam się
wyjść, ale przecież nie mogę cały czas siedzieć w szafie, to chore. Wyszłam z
mojej kryjówki, sięgnęłam po parasolkę w razie gdyby ojciec był tutaj nadal.
Rozejrzałam się po pokoju, ani jednej żywej duszy. Lekko uchyliłam drzwi
łazienki, czysto. Cholera jasna, jestem chora psychicznie? Co się ze mną
dzieje. Wariuje. Odwróciłam się, a on tam stał. Nie miałam już pola do
ucieczki, zaczęłam krzyczeć, lecz on zakrył moje usta swoją ohydną ręka,
ugryzłam go. Jego ręka zsunęła się z mojej twarzy, zaczęłam wołać mamę,
Patricka, Zayna, gadałam wszystko co ślina przyniosła na język. Nigdy się tak
potwornie nie bałam jak teraz, nigdy. Nagle ktoś złapał mnie od tyłu,
odwróciłam się, a tam ujrzałam Zayna. Wtuliłam się w chłopaka, on był
zdezorientowany, nie wiedział co się dzieje, zaś ja nie mogłam wydusić z siebie
ani jednego słowa. Bałam się, że jeżeli cokolwiek powiem, to mój ojciec znowu
tutaj powróci. Czułam dotyk Zayna na moich plecach, a w mojej głowie ciągle
siedział jeden dźwięk, jeden głos ‘ już mi nie uciekniesz ‘ . Wiedziałam, że coś jest na rzeczy, że niedługo
może zdarzyć się coś złego, coś bardzo złego. Nie chciałam na razie się tym
przejmować, ani nikomu mówić, nie chcę wyjść na jakąś niezrównoważoną
psychicznie.
Po
południe z Zaynem minęło bardzo szybko, w miarę się uspokoiłam. Próbowałam się
ogarnąć, wiedziałam, że problem nie zniknie. Chciałam na chwilę zmienić
otoczenie, rozmawiałam o tym z Zaynem, popierał moją decyzję, ale pod
warunkiem, że pozwolę sobie na jego towarzystwo. Zgodziłam się, bo naprawdę
dobry z niego kompan. Spakowałam kilka najważniejszych rzeczy, wzięłam trochę
pieniędzy, ale na wszelki wypadek kartę do bankomatu. Nie mieliśmy
sprecyzowanego celu, ale oboje zawsze chcieliśmy jechać do Liverpoolu, więc
zapewne tam się udamy.
Podjechaliśmy
taksówką na dworzec King Cross, wzięłam bilety. Pociąg mieliśmy za godzinę, ale
wagony miały być podstawione za dziesięć minut, więc będzie jeszcze chwile, aby
zjeść pociągowe jedzenie. Wyszło na to, że zamówiliśmy jedzenie, ale było tak
niedobre, że nawet pies by tego nie ruszył. Pociąg ruszył, kierunek Liverpool.
Zawsze o tym marzyłam, słyszałam, że tam jest pięknie, ale pewnie i tak nie
może się to równać z panoramą Londynu, szczególnie nocą.
Kilka
godzin później byliśmy na miejscu, zakwaterowaliśmy się w hotelu, w pokoju
dwuosobowym, przyznaję, ze bałam się spać sama. Nowe miasto, nowi ludzi. Niby
tylko na kilka dni, ale mimo wszystko wolałam mieć przy sobie kogoś, kogo znam.
Rzuciłam torby na ziemię, walnęłam się na łóżko i po chwili spałam – podróż była
męcząca, nawet bardzo męcząca. Nie miałam nawet siły się ogarnąć po podróżny,
zasnęłam w tym , w czym przyjechałam. Zayn poszedł w moje ślady, po chwili
oboje spaliśmy.
Obudziłam
się dnia następnego o 11. Mama dzwoniła do mnie kilka razy, Emma a nawet Alex. Kilka
smsów od Patricka, uspokoiłam go, że nie jestem sama, że dam sobie ze wszystkim
radę. Wyjęłam z torby świeże ciuchy, bieliznę i poszłam się odświeżyć. Musiałam
zmyć z siebie londyński brud i spróbować się oczyścić, nie mogę przecież ciągle
żyć w strachu. Miałam nadzieję, że mojego ojca tutaj nie ma. Modliłam się o to,
bo drugi raz nie przeżyłabym tego samego koszmaru. Gdy wyszłam z łazienki Zayn
stał tyłem do mnie w oknie i zaciągał się papierosem, objęłam go od tyłu i
musnęłam w obojczyk. Nie wiedziałam nawet jak mam nazwać nasze relacje, było
coś na rzeczy – tego akurat byłam pewna, jednak co dalej? Jest chłopakiem wręcz
idealnym, lecz jak każdy człowiek skrywa swoje tajemnice. Chłopak odwrócił się
w moją stronę, ręce położył na mojej talii w taki sposób, aby mogła być na jego
rękach. Oplotłam się nogami o jego nogi i tak staliśmy, a właściwie on stał z
ciężarem + 48kg. Uśmiechnął się do mnie, pocałował w czoło, potem skroń,
policzki, nos, kąciki ust aż w końcu wpił się w mnie. Nie protestowałam, w
pewnym momencie oboje przestaliśmy, bo jak to z nami bywa, zapomnieliśmy, że
trzeba czasami oddychać. Zaśmiałam się i wtuliłam w jego nagi tors, posadził
mnie na łóżku, a na palcach pokazał, że mam mu dać dwadzieścia minut na to, aby
się ogarnął. Zayn wyszedł, a ja zamówiłam do pokoju śniadanie, w momencie gdy
Zayn wyszedł z łazienki, któś zapukał do pokoju, byłam pewna że to facet z
jedzeniem. Otworzyłam drzwi i chciałam płacić, ale ta osoba mnie popchnęła.
Zayn mnie złapał. To był on, mój ojciec.
- myślałaś, że uciekniesz? Nie tak łatwo moja panno.
- proszę stąd wyjść! Kim pan w ogóle jest, aby tutaj przychodzić?
- jestem jej ojcem, mam do tego prawo, nie wpierdalaj się szczeniaku.
- nie tym tonem, proszę wyjść. Marta jest pełnoletnia, a panu nic do tego.
- powiedziałem, ze masz się w to nie wpierdalać. To sprawa rodzinna. Tęskniłaś za tatusiem córcia, prawda? Zaczynamy show na nowo?
- wynoś się z mojego życia, rozumiesz? Wypierdalaj stad, nie chcę Cię znać. Po prostu wyjdź.
- nie będziesz mi rozkazywać.
- myślałaś, że uciekniesz? Nie tak łatwo moja panno.
- proszę stąd wyjść! Kim pan w ogóle jest, aby tutaj przychodzić?
- jestem jej ojcem, mam do tego prawo, nie wpierdalaj się szczeniaku.
- nie tym tonem, proszę wyjść. Marta jest pełnoletnia, a panu nic do tego.
- powiedziałem, ze masz się w to nie wpierdalać. To sprawa rodzinna. Tęskniłaś za tatusiem córcia, prawda? Zaczynamy show na nowo?
- wynoś się z mojego życia, rozumiesz? Wypierdalaj stad, nie chcę Cię znać. Po prostu wyjdź.
- nie będziesz mi rozkazywać.
Nie
wiem co się stało dalej, chyba upadłam. Słyszałam tylko jak coś upada, coś
ciężkiego. Ktoś złapał mnie w ramiona, krzyczał, że mam nie odchodzić, a
później? Widziałam białe światło. Słyszałam jakieś głosy. ‘ mamy ją, jednak
akcja serca może ustać ponownie. Wracaj do nas, nie odchodź. Robimy podstawowe
badania, podłączamy do aparatury, niech blok będzie gotowy.’ Słyszałam inne
pojedyncze słowa, chciałam coś powiedzieć, otworzyć oczy, ale moje powieki były
takie ciężkie, że nie dałabym rady. Leżałam w bezruchu.
Dodaję rozdział specjalnie dla Natalii, chociaż wiem że jeszcze jest nie gotowy, ale za to dodam jeszcze w tym tygodniu 4 i 5, aby dokończyć wszystko co tutaj się dzieje. Wiem że jest kilka nie jasnych sytuacji, ale obiecuję, że przyszłe rozdziały wszystko wyjaśnią. :)
meeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeega!!!
OdpowiedzUsuń/nats.