Piątkowy
wieczór, połowa 2010 roku. Kłótnia z rodzicami mnie przerosła. Dali mi
ultimatum albo zostaje tutaj i idę na studia prawnicze, albo mam wyjechać i nie
wracać, bo dla nich wstydem jest to, że ich jedyna córka nie podziela ich
pasji. Nienawidziłam w nich tego. Moja mama jeszcze za mną stała, rozumiała
fakt, że mam prawo do innych poglądów, ale mój ojciec.. On taki nie był. On
miał wcześniej wyznaczone zasady, cele, które musiały być wykonane perfect, a
jeżeli nie to honor rodziny został splamiony. Nie potrafiłam z nim normalnie
rozmawiać. Codziennie były kłótnie, nawet bez konkretnego powodu. Podjęłam
decyzję. Wyjadę. Mogą mnie szukać, a i tak im się nie uda. Najbardziej
żałowałam, że w to wszystko został wplątany Patrick. Nie zasługuje na to, aby
jego rodzice potraktowali go tak samo jak to zrobili moi. Nie mieliśmy innego
wyjścia. Musieliśmy wyjechać. Spakowałam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy,
schowałam je pod łóżkiem. Chwilowo będziemy mieszkać w jakimś schronisku, gdzie
miejsca mamy opłacone, a tam będziemy rozglądać się za mieszkaniem. Kilka
miesięcy wcześniej wypłaciłam sporą sumę z mojego studenckiego konta, wyciąg
przychodzi raz na rok, więc przez najbliższe 7 miesięcy tata nie zauważy, że
cokolwiek zniknęło. Bynajmniej mam taką nadzieję.
10
sierpień 2010
Właśnie
moje życie się zmienia. Musiałam zmienić tożsamość, miejsce zamieszkania, kraj.
Zmienić wszystko. Tak trudno jest coś zakończyć, naprawdę. Gdyby nie to, że
miałam ze sobą Patricka, to nie wiem czy dałabym sobie z tym wszystkim radę. To
wszystko jest takie dziwne, przesiąknięte nienawiścią i brakiem zrozumienia.
Problem polega na tym, że niektórzy ludzie nie potrafią słuchać, jedynie
rozkazywać i czekać na efekt tej pracy. Właśnie do tego typu ludzi należy moja
rodzina. Nieważne są plany, zajęcia, wspomnienia, przyjaciele. Ważne są
pieniądze, biznes i fakt, aby być rozpoznawalnym, popularnym. A ja taka nie
jestem, nie chcę być i nigdy nie będę. Obiecałam to sobie, właśnie teraz
dotrzymuje słowa. Właśnie dlatego opuściłam Polskę, zmieniłam nazwisko.
Zamieszkałam na przedmieściach Londynu z Patrickiem. Zapisałam się do szkoły,
znalazłam dorywczą pracę w Starbucksie. Naprawdę nie jest łatwo, ale jeżeli
chce się cokolwiek osiągnąć, to trzeba na to zapracować. Trzeba pokazać, że
jest się twardym, że potrafi się stawić czoła własnym problemom, słabościom i
ludziom, którzy zrobią wszystko, aby nas zniszczyć.
20
październik 2010
Wszystko
idzie po mojej myśli. W szkole dobrze, w pracy także. Poznałam Emme, bez której
nie połapałam bym się w Londyńskim życiu. Dobrze jest mieć przy sobie kogoś, na
kogo zawsze można liczyć. Mam tutaj na myśli Emme, Patricka i Alexa. Tworzymy
dość zgraną paczkę. Wspólne imprezy, wypady na miasto. Podoba mi się.
+ rodzice dalej nas szukają, ale bez skutku. dowód na to, że nigdy nas nie znali. nigdy. dla mnie lepiej, nie potrzebuję ich ingerencji w moje życie.
+ rodzice dalej nas szukają, ale bez skutku. dowód na to, że nigdy nas nie znali. nigdy. dla mnie lepiej, nie potrzebuję ich ingerencji w moje życie.
18
maj 2011
Wszystko
się zmieniło. Nie mam już na nic czasu, jesteśmy w trakcie przeprowadzki.
Poprzedni właściciel wypowiedział nam umowę najmu - stary frajer. Rozpoczynamy
na nowo. Może to i lepiej. Rodzice przestali nas szukać, z ciekawości odpaliłam
swoją starą skrzynkę mailową. Miliony wiadomości od rodzicielki, jednak nie
wiedziałam czy jest sens, aby jej odpisywać. W końcu za równe osiem miesięcy
będę pełnoletnia. Nie ma sensu, naprawdę.
18
styczeń 2012
Już
dzisiaj. Jestem pełnoletnia. Marta Parker stała się dużą, niezależną
dziewczynką, która od lutego będzie zamieszkiwała w jednym domu z Emmą,
Patrickiem i Alexem. Cudownie.
Siedzę
sobie nad Tamizą, w moim ulubionym miejscu, przeglądam stare wpisy z pamiętnika
i je spalam. Już nic nie będzie takie samo. Nie mam na nic siły. Skończyłam
szkołę, a teraz ciągle pracuje. Jestem szefową zmiany w Starbucksie - miła
praca, ale czasami jak trzeba jakiegoś idioty uczyć, jak się włącza ekspres, to
można dostać szału. Czasami mam ochotę zostawić to wszystko i wyjechać w pizdu,
daleko. Jednak koniec z uciekaniem, trzeba zawalczyć.
- nad
czym myślisz?
- nad wszystkim Pat, a ty co tam?
- nic. chodź do domu, trzeba spakować resztę rzeczy..
- wiem, wiem. jednak straaaasznie mi się nie chce..
- pójdziemy na duże lody i gorącą czekoladę?
- okay, tu mnie masz.
- nad wszystkim Pat, a ty co tam?
- nic. chodź do domu, trzeba spakować resztę rzeczy..
- wiem, wiem. jednak straaaasznie mi się nie chce..
- pójdziemy na duże lody i gorącą czekoladę?
- okay, tu mnie masz.
Patrick
znał moje czułe punkty, a duże lody i gorąca czekolada to coś, czego w tej
chwili potrzebowałam. Przytuliłam przyjaciela i poszliśmy przed siebie, a
dokładniej do Coffee Haven, bo mają tam najlepsze czekoladowe lody. Uwielbiam!
Jednak w głowie dalej miałam to wszystko, co działo się przez ostatnie dwa
lata..
kilka
godzin później
Stoję przed dylematem. Zadzwonić do mamy czy
jednak nie. Tak bardzo chciałabym ją usłyszeć, nieważne co miałaby mi
powiedzieć. Mimo wszystko bym chciała. Jeden ruch Marta, naciśnij zieloną
słuchawkę. Numer i tak masz zastrzeżony, więc na pewno Cię nie odnajdą. Dzwoń.
Jeden sygnał, drugi, trzeci. Szum w słuchawce.
- Halo?
- um.. cześć mamo?
- Marta? to naprawdę Ty?
- tak mamo, ale proszę.. nie mów ojcu. nie chcę, aby się dowiedział.
- nie ma go tutaj córeczko, nie jesteśmy razem od ponad roku. gdzie się podziewasz? co się z Tobą dzieje?
- naprawdę? jestem bezpieczna i szczęśliwa. od dawna się zastanawiałam czy do Ciebie zadzwonić..
- jak dobrze, że się odezwałaś, już straciłam nadzieję.. tak się cieszę. mogłybyśmy się spotkać?
- mamo, ale mnie nie ma w Polsce.. więc nie wiem.
- gdzie jesteś? powiedz. przyjadę.
- jestem.. jestem w Londynie.
- o matko! sama?
- nie, nie. z Patrickiem, Emmą i Alexem.
- czyli Patrickowi nic nie jest?
- nie mamo. oboje jesteśmy szczęśliwi, ja skończyłam szkołę, a on ma świetną pracę. mamy się dobrze, naprawdę dobrze.
- myślisz, że mogłabym Cię odwiedzić?
- jasne mamo. kiedy zechcesz.
- może jutro? zarezerwuje lot i będę.
- jasne. oddzwonię do Ciebie za godzinę i powiesz mi o której?
- dobrze, ale zadzwoń.
- obiecuje.
- Halo?
- um.. cześć mamo?
- Marta? to naprawdę Ty?
- tak mamo, ale proszę.. nie mów ojcu. nie chcę, aby się dowiedział.
- nie ma go tutaj córeczko, nie jesteśmy razem od ponad roku. gdzie się podziewasz? co się z Tobą dzieje?
- naprawdę? jestem bezpieczna i szczęśliwa. od dawna się zastanawiałam czy do Ciebie zadzwonić..
- jak dobrze, że się odezwałaś, już straciłam nadzieję.. tak się cieszę. mogłybyśmy się spotkać?
- mamo, ale mnie nie ma w Polsce.. więc nie wiem.
- gdzie jesteś? powiedz. przyjadę.
- jestem.. jestem w Londynie.
- o matko! sama?
- nie, nie. z Patrickiem, Emmą i Alexem.
- czyli Patrickowi nic nie jest?
- nie mamo. oboje jesteśmy szczęśliwi, ja skończyłam szkołę, a on ma świetną pracę. mamy się dobrze, naprawdę dobrze.
- myślisz, że mogłabym Cię odwiedzić?
- jasne mamo. kiedy zechcesz.
- może jutro? zarezerwuje lot i będę.
- jasne. oddzwonię do Ciebie za godzinę i powiesz mi o której?
- dobrze, ale zadzwoń.
- obiecuje.
Czyli
wszystko jest dobrze. Tak się cieszę, a z drugiej strony dalej się boję. Jestem
dziwna. Mam jakieś zachwiania humorów. Odzyskam moją kochaną mamę. Może się
zmieniła? Może pod wpływem ojca była taka, a nie inna? Mam nadzieję, że
wszystko się dobrze skończy.
- Paaaaaaaaaaaaaaaaaatrick!
- co jest?
- nie będziesz zły?
- co zrobiłaś?
- zadzwoniłam do mamy. i ona tutaj przyjedzie. i jest sama. zostawiła ojca. i..
- spokojnie, oddychaj. no już.
- jestem szczęśliwa.
- to dobrze maleńka, wszystko dobrze. no już, ale nie płacz. hej. jestem z Ciebie dumny, że się na to odważyłaś.
- Paaaaaaaaaaaaaaaaaatrick!
- co jest?
- nie będziesz zły?
- co zrobiłaś?
- zadzwoniłam do mamy. i ona tutaj przyjedzie. i jest sama. zostawiła ojca. i..
- spokojnie, oddychaj. no już.
- jestem szczęśliwa.
- to dobrze maleńka, wszystko dobrze. no już, ale nie płacz. hej. jestem z Ciebie dumny, że się na to odważyłaś.
Nic nie odpowiedziałam. Zalałam się łzami.
Patrick mnie przytulił. Nie pamiętam co się dalej działo, bo musiałam zasnąć,
ale gdy się obudziłam było bardzo jasno. A na łóżku leżała kartka.
' Pojechałem po Twoją mamę, nie przejmuj się. Śniadanie masz w kuchni. Smacznego ! xx '
' Pojechałem po Twoją mamę, nie przejmuj się. Śniadanie masz w kuchni. Smacznego ! xx '
No tak, cały Patrick. Jeszcze chwila i zobaczę
się z mamą. Nie mogę się doczekać. Tak długo czekałam na ten moment. Można by
rzec, że trochę zbyt długo, ale przecież każda chwila jest odpowiednia, prawda?
Szczególnie teraz, kiedy toksyczny związek mojej mamy się zakończył. Może uda
mi się namówić rodzicielkę na pozostanie ze mną, tutaj w Londynie? Chciałabym,
naprawdę bym chciała.
Jak Wam się podoba pierwszy rozdział? Pokażecie w komentarzach? Pod prologiem 13, pobijemy rekord?
Rozdziały będą się pojawiać 1-2 razy w tygodniu, czasami rzadziej. - szkoła. :)
yay. cudowny.. mówiłam Ci już na gadu. *serduszka*
OdpowiedzUsuńnats.
what the fuck? przecież mówiłaś, że zjebany rozdział.. wiedziałam, że nie ma sensu, aby Ci wierzyć. tururur. jest pięknie, idealnie. wzruszyłam się, jak Marta zadzwoniła do matki.. dziękuję Bogu, że powstają takie blogi :) x
OdpowiedzUsuńmarta.
pojebało? <3
Usuńrozdział warty uwagi, naprawdę.
OdpowiedzUsuńnie wiem kim jesteś, ale dziękuje.
Usuńtrololo, brawo mała. :D
OdpowiedzUsuńAdaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaś?
ej jak sie zakłada konto na blogspocie?
loooooool.. ja Cie znam? normalnie -.-
Usuńrozdział bardzo dobry, aczkolwiek nie dawałabym "kilka gdzin później" "następnego dnia" etc. tego można się domyślić jak dasz nowy akapit .
OdpowiedzUsuńczekam nn.
ok ok, dzięki. :D x
Usuńpiszę w imieniu nas wszystkich : podoba nam się, nawet bardzo, ale włącz tu jakiegoś tłumacza, bo mnie nudzi tłumaczenie dla brytyjczyków naszych :<
OdpowiedzUsuńlove x
yaaaaaaay.. nie wiem co powiedzieć więcej.
OdpowiedzUsuńKarola x
yaaaaaaaaay. idealny :3
OdpowiedzUsuńmeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeega !
OdpowiedzUsuńnat.
dzięki :3 x
Usuńlaaaaaa domka mastersztyc <3 genialny!
OdpowiedzUsuń